Ludzie w Radomiu mają gdzieś zasady bezpieczeństwa. Na Korei sprzedawcy bez masek, a połowa kupujących z maską na brodzie lub z odkrytym nosem. Sprzedająca podchodzi do klienta bez maski i bez dystansu, Rumuni krzyczą na całe gardło zachwalając swój towar. Dziś pani sprzedająca warzywa, chcąc mi wcisnąć zwiędnięty towar, podeszła do mnie kichająca, bez maseczki i niby chcąc mi pomóc, wcisnęła mi sama rzodkiewki nadające się do wyrzucenia do mojej torby, którą miałam na ramieniu(rozumiem, że po to, bym nie zauważyła ich jakości).Mam gdzieś jej towar, więcej u niej nie kupię, ale niech bezczelnie nie naraża ludzi.