Na co dzień jest wokalistą w legendarnym zespole Dżem. Nie stroni jednak od innej działalności artystycznej, a od kilku lat, na przełomie stycznia i lutego prezentuje na koncertach, wraz z grupą Nie-Bo, swój solowy materiał. W piątek 17 stycznia wystąpił w Radomiu w klubie Katakumby. Przed koncertem z Maciejem Balcarem rozmawiał Michał Nowak.
Wielu osobom jesteś znany przede wszystkim, jako wokalista zespołu Dżem. W Radomiu występujecie praktycznie w każdym roku, a Wasze koncerty w naszym mieście dają pewność, że klub wypełni się po brzegi. To pokazuje, że mimo upływu lat, popularność zespołu nie maleje. To chyba miłe uczucie widzieć tłum ludzi, w którym przewija się już kilka pokoleń Polaków?
- To bardzo miłe i krzepiące, ale nigdy nie miałem wątpliwości, że muzyka Dżemu jest ponadczasowa i ponadpokoleniowa. Do tego jeszcze dochodzi wieloletnia, rzetelna i uczciwa praca w terenie. Taka popularność nie jest papierowa, sztucznie wylansowana przez media na jeden sezon. Dżem nigdy nie ukrywał, że istnieje przede wszystkim dla ludzi, którzy przychodzą na koncerty i pomimo braku wsparcia w mediach, a może i trochę dzięki temu, ma u wielu słuchaczy taki szacunek. Ze wzajemnością zresztą.
Zobacz galerię zdjęć z koncertu
- Ten zespół został założony lata temu z czystej potrzeby i pasji muzykowania, do tej pory nic się nie zmieniło i już się raczej nie zmieni. Oprócz smutnego okresu po śmierci pierwszego wokalisty, kiedy to chłopcy zbierali się do kupy po stracie przyjaciela, nie było praktycznie chwili, kiedy Dżem zawiesiłby działalność. A proszę pamiętać, na palcach jednej ręki można policzyć takie zespoły. Mimo, że na porządku dziennym są teraz "lecia" wielkich gwiazd polskiej sceny muzycznej, znakomita większość z nich miała w swojej historii okresy zawieszenia i późniejszych reaktywacji. To o czymś świadczy. To przykład obrazujący, jakim zespołem jest Dżem.
Czym dla Ciebie jest Dżem? Już zanim dołączyłeś do tego zespołu zaznaczałeś swoją artystyczną działalność. Czy rola wokalisty legendy polskiego bluesa pomogła realizować swoje plany na szerszą skalę?
- Dżem jest moją bazą, od wielu lat przyjaźnię się z chłopakami, jeszcze za życia Ryśka mieliśmy parę razy okazje wspólnie muzykować. Dawno temu zostałem "zarażony" estetyką dżemową i z rozrzewnieniem wspominam każdy Jarocin, na którym mogłem podziwiać tę formację. Teraz realizuję się komponując i pisząc teksty na nowe płyty, bo jest to również moja bajka.
W tym roku Dżem obchodzi 35-lecie działalności. Planujecie to uczcić w jakiś sposób?
- Koncertów jubileuszowych będzie trochę, bo w końcu cały rok będzie jubileuszowy, ale największe wydarzenie przypadnie na czerwiec 2014, zagramy duży koncert plenerowy, a towarzyszyć nam będę gwiazdy zza oceanu, formacje najwyższej klasy.
Czy w bliższej lub dalszej przyszłości można spodziewać się premiery nowego albumu studyjnego zespołu Dżem? Trwają prace nad nowymi utworami?
- Prace nad piosenkami trwają niezmiennie, lecz nie wyznaczamy sobie nigdy żadnego horyzontu czasowego, w tym zespole to się nie sprawdza. Będziemy gotowi, to wejdziemy do studia i nagramy materiał.
Maciej Balcar to jednak nie tylko wokalista Dżemu. Kiedy na początku każdego roku zespół ma przerwę w występach, Ty wyruszasz w solową trasę koncertową wraz z grupą Nie-Bo. W piątek 17 stycznia zawitacie do Radomia. Tak jak wspomniałem, z Dżemem występujecie tutaj, co roku. Solowo natomiast przyjeżdżasz po raz pierwszy. Masz jakieś wspomnienia związane z Radomiem, a może któryś koncert zapamiętałeś szczególnie?
- Radom to przede wszystkim miasto, w którym mieszka jedno z najzagorzalszych koncertowo małżeństw, z jakimi Dżem miał do czynienia. Przesympatyczni ludzie, którzy potrafią dojeżdżać na połowę koncertów, które gram w ciągu roku, nie tylko dżemowych. Jednocześnie Sylwek Trojanowski ma swoją firmę instalatorską, pojęcia nie mam, skąd w nim jest tyle energii i taki zapał, ale w pełni Go podziwiam.
Dżem w każdym roku gra ogromną ilość koncertów. Znajdujesz jeszcze siłę na to, aby występować solowo? Materiał, który prezentujesz na płytach i koncertach solowych różni się znacznie od twórczości Dżemu. Z czego to wynika? Czy działalność solową można nazwać pewnego rodzaju odskocznią od zespołu?
- Dżem to muzyka, która jest bardzo bliska memu sercu, ale nie jedyna. Pisząc piosenki nie zastanawiam się nad tym, na jaką płytę będą pasować. W skutek tego powstają utwory, które nie mieszczą się w konwencji dżemowej, a żal by mi było, aby gniły w szufladzie. Koncertowanie solowe to uzupełnienie tego, co robię w Dżemie. Jednocześnie to niesamowity kop energetyczny, te trasy dają mi dużo siły i motywacji na cały rok, podobnie z resztą jak rockopery "Jesus Christ Superstar", czy "Krzyżacy".
Wydałeś dwa solowe albumy - „Czarno” oraz „Ogień i woda”. W 2012 roku pojawiła się także płyta koncertowa „Live Trax 12”. Na występach promujących ten krążek można było usłyszeć zupełnie nowe utwory, które jeszcze nie pojawiły się na żadnym wydawnictwie. Czy to znak,że zbliża się premiera kolejnego albumu? Jeśli tak, to, kiedy ujrzy on światło dzienne i jaka będzie jego stylistyka?
- Premierę płyty planuję na koniec tego roku, na koncertach gramy już kilka utworów, zapowiadających ten album i, prawdopodobnie, brzmienie płyty będzie akustyczne; ta estetyka sprawdzała się w przypadku dwóch ostatnich tras koncertowych, jest też dla mnie idealnym dopełnieniem koncertowania dżemowego, w głównej mierze elektrycznego.
Jakie są Twoje muzyczne inspiracje? Zapewne jest ich wiele, ale gdybyś mógł wymienić, chociaż kilka.
- Niezmiennie Dave Matthews Band, John Butler Trio, Frank Zappa, Beth Hart i System of a Down, ostatnio słucham też dużo zespołu The Answer i Passengera. Jednak absolutnym formatowaniem mojego mózgu zajmuje się ostatnio Steve Seasick.
Można Cię usłyszeć także na kilku innych wydawnictwach. Gościnnie występujesz na płytach takich zespołów jak Harlem czy Carratuohill. Na wydanym w 2013 roku albumie Harlemu, pt.„Przebudzenie” wykonujesz utwór „Nim przyjdzie wiosna” Czesława Niemena. Twoja wersja utworu „Jesień idzie przez park” znajduje się na kompilacji "Klenczon Legenda". To swego rodzaju wyzwanie?
- To sympatyczne przygody, możliwość poznania ciekawych ludzi, często też, okazja do zmierzenia się z interpretacjami innych muzyków, znalezienia własnych emocji w kompozycjach innych twórców, czasem też z odmiennych kultur.
Twoja szeroka działalność artystyczna - tj. praca z Dżemem oraz solowo, ale także występy na deskach teatru - pomaga w tym, aby nie popaść w tzw. rutynę i w dalszym ciągu czerpać radość z wszystkiego, co robisz?
- Tak jestem skonstruowany, gra we mnie wiele dźwięków i na pewno czułbym się niedopełniony gdybym nie miał tego wszystkiego. Na chwilę obecną stwierdzam, że wszystkie te elementy są mi po prostu potrzebne do szczęścia. Ale żeby mówić o rutynie, musiałbym chyba wykonywać przez dłuższy czas tylko jeden utwór i to po 10-15 razy dziennie. A to mi raczej nie grozi. Wszystko, co robię jest na tyle żywe i fascynujące, i mimo pozornych podobieństw, zawsze inne.
Jaki materiał będziemy mogli usłyszeć na nadchodzącej trasie „Maciek Balcar '14 Live Tour”? Będą to koncerty elektryczne czy akustyczne? Można spodziewać się premiery nowych utworów?
- Absolutnie akustyczne, w końcu to preludium do akustycznej płyty na koniec roku. Zagramy to, co można usłyszeć na ostatniej mojej płycie koncertowej, podwójnym albumie LIVE TRAX 12, ale i całkiem nowe, premierowe utwory.
Rozmawiał Michał Nowak.
