Jan Pentz urodził się w 1807 roku w północnych Niemczech – w zachodniej części Meklemburgii, w okolicach Schwerina. Do Radomia przyjechał prawdopodobnie w pierwszej połowieXIX wieku. Nie wiemy, czy z rodzicami, z rodziną czy sam. Ożenił się na pewno w naszym mieście – z Marianną z Ignatowiczów, katoliczką. Sam Jan Pentz był protestantem, aktywnym działaczem parafii ewangelicko-augsburskiej w Radomiu. Zasiadał m.in. w Kollegium Kościelnym, płacił składki na utrzymanie szkoły ewangelickiej (wzmiankiz 1864 i 1895 roku). Przede wszystkim był jednak Jan Pentz przemysłowcem, a w pamięci radomian
zachował się jako właściciel pierwszego w mieście, a trzeciego w Królestwie Polskim młyna parowego. Wybudował go w 1857 roku na działce przy obecnej ul. Limanowskiego, w miejscu gdzie dziś znajduje się Zespół Szkół Technicznych i część jezdni. Był jednym z najnowocześniejszych w Królestwie – Jan Pentz zastosował w nim tzw. amerykański system mielenia zboża. Miał centralny napęd wszystkich maszyn i urządzeń, kubełkowy system transportu wewnątrz młyna, a także rozbudowane oddziały segregowania, łuszczenia i czyszczenia zboża oraz produktów przemiału. W jednym miejscu dostarczane było do młyna zboże, a na drugim, w końcu procesu technologicznego, do worków wsypywano mąkę i produkty uboczne: kaszę, otręby, śrutę. Młyn był poważnym przedsiębiorstwem – zatrudniał ponad 20 osób. Po kilkunastu latach Jan przekazał przedsiębiorstwo swojemu synowi, również Janowi. Jan junior nie tylko rozwinął produkcję, ale nawet rozszerzył działalność, otwierając sklep z różnymi gatunkami mąk i kasz przy ul. Lubelskiej. Młyn spłonął w 1899 roku, na rok przed śmiercią Jana seniora. W testamencie przemysłowiec zapisał, znaczącą na owe czasy, sumę 4 tys. rubli na stałe utrzymanie jednego łóżka w szpitalu św.
Kazimierza dla ubogich chorych wyznań ewangelickich. Jan Pentz został pochowany na cmentarzu ewangelickim. Plac po spalonym młynie należał do rodziny Pentzów także w XX wieku.
Możliwe, że obok młyna mieli Pentzowie kiedyś sad, bo nieużytkowany teren między obecną ul. Limanowskiego a Staromiejską szybko zarósł drzewami i krzewami i już w dwudziestoleciu międzywojennym radomianie mówili o nim
„ogród Pentza”. W sierpniu 1942 roku, podczas likwidacji radomskiego getta Niemcy mieli tam zamordować i pochować pensjonariuszy przytułku dla starców i kalek. Zginęło tam ponoć 700 osób. Miejska Rada Narodowa ulicy na Firleju nadała imię Jana Pentza 29 marca 1985 roku.
Korzystałam z książki Izabelli Mosańskiej „Zasłużeni dla Radomia i okolic patroni radomskich ulic, czyli co wypada wiedzieć o swoim mieście...; Radom 2010.