Do wypadku doszło 6 września 2015 roku. Wówczas 26-letni mężczyzna i jego sześc lat młodsza partnerka chcieli popełnić samobójstwo. Najpierw podcięli sobie żyły, a potem wsiedli do samochodu i pojechali; plan zakładał, że spowodują wypadek, w którym zginą obydwoje. Mężczyzna, który kierował samochodem, nagle skręcił i wjechał w drzewo. Młoda kobieta nie przeżyła wypadku, a on w stanie ciężkim trafił do szpitala.
Wyrok w sprawie zapadł w środę, 4 grudnia. Sąd Okręgowy w Radomiu uznał, że oskarżony Sebastian W. jest winny. - Mając w znacznym stopniu ograniczoną zdolność rozpoznawania czynu i pokierowania swoim postępowaniem, umyślnie, w zamiarze bezpośrednim przez nieudzielenie pomocy Małgorzacie M., nie wsparł jej, a przez to, że jej nie wsparł, utwierdził ją w przekonaniu popełnienia samobójstwa, czym doprowadził ją do targnięcia się na własne życie przez dokonanie przecięcia naczyń krwionośnych na obu przedramionach – wyjaśnia sędzia Arkadiusz Guza, rzecznik Sądu Okręgowego w Radomiu.
Wyrok został ogłoszony z art. 151 Kodeksu karnego, tj. „Kto namową lub przez udzielenie pomocy doprowadza człowieka do targnięcia się na własne życie, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5”. Młoda kobieta (20 l.) miała ponacinane żyły na obu przedramionach. - Sąd skazał mężczyznę na siedem miesięcy pozbawienia wolności. Jednocześnie na poczet orzeczonej kary został zaliczony okres rzeczywistej kary w ramach tymczasowego aresztowania oskarżonego – tłumaczy Guza.
Jak wyjaśnia rzecznik Sądu Okręgowego w Radomiu, czyny na początku przypisane oskarżonemu różnią się od postawionych zarzutów. Początkowo prokurator uznał, że 26-latek działał z zamiarem bezpośrednim pozbawienia życia, a „kierując samochodem, zjechał celowo z drogi na pobocze i uderzając w rosnące drzewa, doprowadził do obrażeń ciała skutkujących zgonem Małgorzaty M.”; w wyniku śledztwa kwalifikacja czynu została zmieniona. - Sąd uznał, że był to czyn nie udzielenia pomocy Małgorzacie M. - wyjaśnia Guza.
Wyrok nie jest prawomocny, a w czwartek, 5 grudnia wpłynął wniosek obrońcy oskarżonego dotyczący uzasadnienia wyroku, i jak mówi Guza, jest to zapowiedź apelacji.
Proces był niejawny.