Radio Rekord Radom 29 lat z Wami Radio Rekord Radom 29 lat z Wami
PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjEiIGRhdGEtcmV2aXZlLWlkPSI0NGIxNzY0MWJjOTg4OTU5NmEyZDdiN2ZkNTRiNWZlNSI+PC9pbnM+DQo=
PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjEiIGRhdGEtcmV2aXZlLWlkPSI0NGIxNzY0MWJjOTg4OTU5NmEyZDdiN2ZkNTRiNWZlNSI+PC9pbnM+DQo=

Piłkarze wspominają grę Radomiaka w niższych ligach

Piłkarze wspominają grę Radomiaka w niższych ligach

Co łączy każdy zespół Radomiaka, który wywalczył awans, niezależnie od tego, do której ligi była to promocja? Tak zwany team spirit. Wątpliwości co do tego nie mają członkowie tamtych szatni. - W jednym i drugim przypadku głównymi cechami były charakter i atmosfera w drużynie - mówi Daniel Barzyński, który z "Zielonymi" zaliczył awanse z drugiej do pierwszej, czy z czwartej do trzeciej ligi. - Trener Włodzimierz Andrzejewski zbudował zespół z zawodników z różnych regionów Polski oraz niższych lig. Klub ulokował nas po kilku w jednym mieszkaniu, w moim przypadku było nas sześciu (ja, Konrad Gołoś, Boguś Sobieska, Paweł Iwanowski, Przemek Michalski, Paweł Gałczyński). Ekipa była mocna (śmiech) - dodaje. 

http://www.cozadzien.pl/sport/droga-radomiaka-do-1-ligi-13-lat-80-miast-2-okrazenia-globu/55925

Okazuje się, że było to skutecznie połączenie. - Taka sytuacja, w połączeniu z treningami oraz wynikami na boisku, scaliła nas jako zespół i dzięki temu wychodząc na mecz, walczyliśmy jeden za drugiego i zawsze za cel mieliśmy wygraną. Często po meczach odwiedzaliśmy się i spędzaliśmy wiele czasu ze sobą. W tamtym okresie spotkałem na swojej drodze wielu wspaniałych zawodników. Przypomnę tylko, że akurat zawodnicy z mojego okresu gry w Radomiaku, grali wcześniej bądź później w Ekstraklasie oraz reprezentacji Polski. Oczywiście nie byłoby tego wszystkiego bez wielu bardzo dobrych trenerów, których spotkałem. Nie wszyscy mogli współpracować z Włodzimierzem Andrzejewskim, Józefem Antoniakiem, Jerzym Engelem jr., Mieczysławem Broniszewskim, Arkadiuszem Grzybem, Jackiem Kacprzakiem, Janem Makowieckim, Jackiem Magnuszewskim, Arkadiuszem Skoniecznym, Zbigniewem Wachowiczem i mógłbym tak wymieniać wielu. Wszystkich serdecznie pozdrawiam - kończy były pomocnik "Zielonych".

Podobnego zdania jest Maciej Lesisz, niegdyś zawodnik Radomiaka, z którym wywalczył awans do pierwszej ligi, a obecnie drugi trener zespołu. Szkoleniowiec zaznacza, że dużą rolę w sukcesach radomian na przestrzeni lat, odgrywają osoby związane z miastem i klubem. - Zawsze, kiedy są osoby związane z klubem, które nie kalkulują, tylko dają z siebie wszystko, to zawsze o wynik jest łatwiej - mówi. Zdaniem trenera, między drużyną, która wywalczyła awans w barażach z Tłokami Gorzyce, a obecną, można znaleźć podobieństwa. - Mieliśmy wtedy świetną atmosferę i ostatnio rozmawiając z zawodnikami widzę, że tak samo jest teraz. To nas cechowało, że jeden za drugiego walczył, biegał i mogliśmy na siebie liczyć w każdym momencie. Żeby zrobić awans, drużyna musi być kolektywem, wtedy na pewno jest dużo łatwiej. 

Przez lata gry Radomiaka w niższych ligach wydarzyło się wiele rzeczy. Niektóre ze zdarzeń były na tyle specyficzne, że zapadły w pamięć piłkarzom. Niecodzienną sytuację, wspomina Barzyński, który przytacza historię o tym, jak radomianie o mały włos... zgubiliby sprzęt. - Najdziwniejszą sytuację z podróży, jaką pamiętam, była ta, kiedy prawie zgubiliśmy torby ze sprzętem zawodników. Jechaliśmy na mecz, na jednym z postojów ktoś wyciągał coś z torby w luku bagażowym i go nie domknął. Na jednym z zakrętów luk się otworzył i torby wysypały się z niego. Na szczęście jeden z chłopaków obejrzał się i to zobaczył. Zatrzymaliśmy się i wszyscy w truchcie pobiegliśmy zbierać sprzęt. Było zabawnie, ale też dość niebezpiecznie, bo jeśli nie zauważylibyśmy tego, to pewnie dopiero na miejscu okazałoby się, że kilku zawodników nie ma sprzętu i mecz mógłby się nie odbyć.

http://www.cozadzien.pl/sport/radomiak-gra-o-1-lige-jakie-sa-scenariusze-awansu/55994

W czwartej lidze radomianom przychodziło grać w miejscowościach, w których futbol istniał jedynie na poziomie amatorskim. W środowisku krążą legendy m.in. o boisku Amura Wilga, które w niczym nie przypominało murawy piłkarskiego obiektu. - Co do boiska w Wildze, to rzeczywiście było małe, nawet bardzo małe, nierówne i w lesie. Trochę wyglądało jak polana - wspomina Daniel Barzyński. Niecodzienne wspomnienia z grą w niższych ligach ma również Maciej Świdzikowski. - Najbardziej przypomina mi się jeden z meczów derbowych, który wygraliśmy na boisku, a przegraliśmy walkowerem przez nieodpowiednią zmianę. W 90. minucie meczu na boisku przebywał jeden młodzieżowiec. W ogóle nie było to istotne dla spraw sportowych, a jednak biurokracja zaważyła - mówi kapitan "Zielonych". 

PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjciIGRhdGEtcmV2aXZlLWlkPSI0NGIxNzY0MWJjOTg4OTU5NmEyZDdiN2ZkNTRiNWZlNSI+PC9pbnM+
PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjciIGRhdGEtcmV2aXZlLWlkPSI0NGIxNzY0MWJjOTg4OTU5NmEyZDdiN2ZkNTRiNWZlNSI+PC9pbnM+

Nasi rozmówcy przeszli z Radomiakiem długą drogę. Daniel Barzyński spędził w klubie osiem lat, był autorem m.in. gola w meczu barażowym z Tłokami Gorzyce. To była jedna z najlepiej wspominanych chwil w karierze pomocnika. - Przez okres ośmiu lat reprezentowania klubu poznałem wiele wspaniałych osób, piłkarzy, trenerów oraz kibiców. Przeżyłem zarówno awanse jak i spadki. Mecz z Tłokami Gorzyce był naprawdę wyjątkowy. Jeszcze rok wcześniej grałem w Pogoni Siedlce gdzie na mecze przychodziło 300-400 kibiców, a w tym meczu na trybunach był komplet widzów i wspaniały doping. Nie ukrywam, że po strzelonej bramce niewiele pamiętam, tylko radość drużyny i kibiców. Cieszyliśmy się z wygranej, ale na świętowanie musieliśmy poczekać, przed nami było spotkanie rewanżowe w Gorzycach. W rewanżu przegrywaliśmy już 2-0 ale w 87 minucie Boguś strzelił gola dającego nam upragniony awans. Po końcowym gwizdku radość była niesamowita. Pamiętam że powrót był wesoły (śmiech)… - wspomina. - Gdy podjechaliśmy pod klub czekało na nas ok. 1000 kibiców, chcących nam pogratulować i razem cieszyć się z awansu - dodaje.

Pomocnik dobrze zna także gorycz porażki. Szczególnie tej, po której Radomiak stracił pierwszą ligę. Jak się później okazało - aż na 13 lat. - Baraż z Odrą to raczej ciężkie chwile i wspomnienia. Dwa remisy po 1:1 i na koniec te nieszczęsne karne, które wolę przemilczeć... - mówi. 

http://www.cozadzien.pl/sport/atrakcje-na-meczu-radomiaka-z-siarka/55962

Tamten spadek zapoczątkował trudny okres w historii klubu, który wkrótce znalazł się w czwartej lidze. Dla Radomiak musiał to być duży przeskok, bo część piłkarzy obecnych w kadrze zespołu pamiętała jeszcze rywalizację na zapleczu ekstraklasy. - Każdy z nas musiał sobie odpowiedzieć na pytanie, czy chce tu zostać i w tym uczestniczyć. Większość zadeklarowała, że tak i wspólnie wspinaliśmy się wyżej - wspomina Maciej Lesisz.

Jedną z osób, która odbudowywała zespół i przyczyniła się do gry w drugiej lidze jest Maciej Świdzikowski, którego śmiało można nazwać postrachem trzeciej ligi. Kapitan Radomiaka, który ma na koncie już blisko 250 gier w zielonych barwach, podróże po trzecioligowych boiskach często zaznaczał bramkami. Na listę strzelców wpisywał się m.in. w Zduńskiej Woli, Sieradzu, Ostrołęce i Wieluniu. Zaliczył też hattricka w Opocznie. - Najbardziej w pamięci zapadł mi ten hattrick, o pozostałych meczach szczerze mówiąc już nie pamiętałem. Dla mnie każdy gol, każde zwycięstwo dla Radomiaka to ważny moment. Rzeczywiście te trzy bramki to było coś szczególnego, wszystkie bramki strzelone głową... Mam nadzieję, że uda mi się to kiedyś powtórzyć - mówi obrońca. W jaki sposób padały bramki? - Dwa na pewno po stałym fragmencie gry, przy trzecim zostałem chwilę dłużej po stałym fragmencie i wykończyłem wrzutkę z prawego sektora boiska - wyjaśnia Świdzikowski, który, jak widać, nie tylko świetnie gra głową, ale ma także dobrą pamięć.

Obrońca większość swojej kariery spędził w radomskim klubie. Dla niego najbardziej pamiętne są te mecze, w których "Zieloni" pokonywali renomowanych rywali, wielokrotnych mistrzów Polski oraz derbowe pojedynki z klubem z Plant. - W pamięci zapadły mi zwłaszcza mecze derbowe z Bronią, wspominam też prestiżowe wygrane z ŁKS-em, Polonią Warszawa, Ruchem Chorzów. To są mecze, w których miałem swój udział, strzelałem bramki. Tak samo te mecze, w których trybuny zapełniały się po brzegi, one też zapadły mi w pamięci - zdradza kapitan Radomiaka.

O dobrych chwilach chętnie mówi również Chinonso Agu, który przed startem obecnych rozgrywek wyjechał do Norwegii. - Poprzedni sezon to trochę dobrych i trochę smutniejszych wspomnieć, ale o tych gorszych staram się zapomnieć. Skupiam się na dobrych chwilach: na tym, jak wspierali nas kibice, na dwóch golach przeciwko Gwardii Koszalin czy bramce przeciwko Jastrzębiu - tłumaczy Nigeryjczyk z polskim paszportem.

http://www.cozadzien.pl/sport/bledy-puszczone-w-niepamiec-szczerbowicz-sedzia-meczu-radomiaka/55980

PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjQxIiBkYXRhLXJldml2ZS1pZD0iNDRiMTc2NDFiYzk4ODk1OTZhMmQ3YjdmZDU0YjVmZTUiPjwvaW5zPg0K
PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjQxIiBkYXRhLXJldml2ZS1pZD0iNDRiMTc2NDFiYzk4ODk1OTZhMmQ3YjdmZDU0YjVmZTUiPjwvaW5zPg0K

Agu przez lata był ważnym punktem środka pola w radomskim zespole. Był też jednym z architektów awansu z trzeciej do drugiej ligi. - Pamiętam wiele miłych momentów z tamtego sezonu. Derby z Bronią wygrane 4:0... Pamiętam, że po pierwszej połowie było 0:0, ale zdawaliśmy sobie sprawę, jak wielką wagę miał ten mecz dla kibiców. Ponieśli nas do wysokiej wygranej - mówi. - Pamiętam też barażowe mecze z Wisłą Sandomierz. Po remisie w pierwszym meczu wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo, bo nie wykorzystaliśmy atutu własnego boiska. Byliśmy jednak bardzo zmotywowani i pewni, że wygramy rewanż. Objęliśmy prowadzenie po pięknym golu Szymona Stanisławskiego, potem trafił Leo i ostatecznie wygraliśmy 2:1. Słyszeliśmy, jak kibice dopingowali nas spoza stadionu, bo nie zostali na niego wpuszczeni - wspomina pomocnik.

A skoro mowa o sukcesach, których doświadczyli nasi rozmówcy, to nie może też zabraknąć... ich świętowania! - Mnóstwo kibiców czekało na nas przy Galerii Słonecznej, odpalili dużo pirotechniki. To było super! - mówi Agu. - Pamiętam, jaka atmosfera była po pierwszym meczu barażowym z Tłokami Gorzyce, potem porażka, ale i tak był awans. Świętowaliśmy na Żeromskiego z kibicami, to są chwile, które się długo wspomina - zdradza Maciej Lesisz. Czy było hucznie? - Byliśmy młodzi, co innego było w głowach! - żartem odparł drugi trener Radomiak.

Byli zawodnicy mocno kibicują Radomiakowi i trzymają kciuki za sukces obecnej drużyny. - Okres 8 lat, gdy reprezentowałem barwy Radomiaka był wspaniały, prawdopodobnie dzięki temu i ludziom których spotkałem na swojej drodze, nadal mieszkam w Radomiu i kibicuję mocno Radomiakowi. Wierzę że po dwóch nieudanych podejściach do 1 ligi teraz się to uda. Radomiak ma świetny zespół i będziemy się cieszyć z 1 ligi w sezonie 2019/20 - mówi Daniel Barzyński

- Wierzę, że kibice będą mieli same najlepsze wspomnienia z tego sezonu. Długo czekają na awans, wierzę, że to ten rok. Chłopaki na to zasługują, kibice tak samo. To nie będzie łatwe, ale wierzę, że się uda. Życzę drużynie powodzenia w meczu z Siarką! - wtóruje mu Chinonso Agu.

W spełnieniu marzenia piłkarzom bardzo pomagają kibice. Radomiak Radom promuje hasło #RazemPoAwans, które zdaniem Macieja Świdzikowskiego znajduje odzwierciedlenie w praktyce. - Zdążyliśmy się przyzwyczaić do pełnych trybun. Czy to mecz z Widzewem, gdzie nie tylko był pełen stadion, ale i sektor gości, domowe spotkania z Błękitnymi, Elaną czy nawet Stalą i Rybnikiem. Kojarzę, że te mecze przyciągnęły na trybuny rzesze kibiców i czujemy ich wsparcie, czy to u siebie, czy na wyjeździe. Myślę, że po to każdy sportowiec trenuje, żeby grać przy pełnych trybunach - kończy jedna z legend radomskiego klubu. 

Chcemy, żeby nasze publikacje były powodem do rozpoczynania dyskusji prowadzonej przez naszych Czytelników; dyskusji merytorycznej, rzeczowej i kulturalnej. Jako redakcja jesteśmy zdecydowanym przeciwnikiem hejtu w Internecie i wspieramy działania akcji "Stop hejt".

Dlatego prosimy o dostosowanie pisanych przez Państwa komentarzy do norm akceptowanych przez większość społeczeństwa. Chcemy, żeby dyskusja prowadzona w komentarzach nie atakowała nikogo i nie urażała uczuć osób wspominanych w tych wpisach.

PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjMiIGRhdGEtcmV2aXZlLWlkPSI0NGIxNzY0MWJjOTg4OTU5NmEyZDdiN2ZkNTRiNWZlNSI+PC9pbnM+DQo=
PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjMiIGRhdGEtcmV2aXZlLWlkPSI0NGIxNzY0MWJjOTg4OTU5NmEyZDdiN2ZkNTRiNWZlNSI+PC9pbnM+DQo=

#WieszPierwszy

Najnowsze wiadomości

PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjE1IiBkYXRhLXJldml2ZS1pZD0iNDRiMTc2NDFiYzk4ODk1OTZhMmQ3YjdmZDU0YjVmZTUiPjwvaW5zPg0K
PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjE1IiBkYXRhLXJldml2ZS1pZD0iNDRiMTc2NDFiYzk4ODk1OTZhMmQ3YjdmZDU0YjVmZTUiPjwvaW5zPg0K

Najczęściej czytane

PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjE5IiBkYXRhLXJldml2ZS1pZD0iNDRiMTc2NDFiYzk4ODk1OTZhMmQ3YjdmZDU0YjVmZTUiPjwvaW5zPg0K
PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjE5IiBkYXRhLXJldml2ZS1pZD0iNDRiMTc2NDFiYzk4ODk1OTZhMmQ3YjdmZDU0YjVmZTUiPjwvaW5zPg0K

Polecamy