Zarząd Związku Piłki Ręcznej w Polsce ze względu na rozprzestrzeniającego się koronawirusa zdecydował o zakończeniu rozgrywek pierwszej i drugiej ligi kobiet i mężczyzn. Zespoły, które prowadziły w tabeli drugiej ligi, wywalczyły awans na zaplecze ekstraklasy. Szczypiornistki Akademii Piłki Ręcznej Radom ostatni mecz w lidze rozegrały 7 marca, kiedy to u siebie pokonały MKS Lublin. Podopieczne trenera Piotra Włoskiewicza były na prowadzeniu w tabeli grupy trzeciej drugiej ligi wyprzedzając UKS Roxę Lublin. Wobec decyzji Związku Piłki Ręcznej w Polsce, radomianki wywalczyły prawo gry w pierwszej lidze w przyszłym sezonie.
- Zawsze podchodziliśmy spokojnie, mierząc siły na zamiary. Cieszymy się z tego co jest i jak najbardziej wiemy, że zasłużyliśmy na ten awans, ale wolę i chcę to dobrze przygotować, żeby nie być klubem, który wejdzie do tej pierwszej ligi i będzie walczył o życie tracąc przy okazji kibiców i sponsorów. Chciałbym, kiedy już mój klub będzie grał w tej pierwszej lidze, żeby coś w niej znaczył. Chcemy skorzystać z tej okazji, ale też wiemy, że musimy wszystko dobrze poukładać. Jesteśmy stosunkowo młodym klubem, byliśmy beniaminkiem rozgrywek drugiej ligi - mówi Piotr Włoskiewicz, trener Akademii Piłki Ręcznej Radom.
Obecna sytuacja w kraju i w Europie związana z koronawirusem, nie sprzyja jednak przygotowaniom do nowego sezonu.
- Na razie do tego spokojnie podchodzę. Po pierwsze rozgrywki skończyły się tak naprawdę miesiąc przed czasem, po drugie jest koronawirus i tak naprawdę nikt nie wie kiedy i jak to się skończy. Ciężko w tej sytuacji teraz fetować ten awans. Dlatego my świętujemy tę decyzję związku, że wszystko jest w naszych rękach. Teraz nawet nie mam za bardzo jak rozmawiać z zawodniczkami, bo pozostaje tak naprawdę tylko kontakt telefoniczny czy na skype - dodaje Włoskiewicz.
Wywalczenie awansu przez radomianki cieszy tym bardziej, że wywalczony został przez bardzo młody zespół.
- Dziewczyny mają jeszcze przed sobą kolejny sezon juniorskiego grania. W drugiej lidze wsparte były tylko trzema zawodniczkami, które mają już skończone to granie młodzieżowe. Przy wzmocnieniu powiedzmy dwoma zawodniczkami, jesteśmy w stanie utrzymać się gdzieś w środku tabeli pierwszej ligi i do tego będziemy dążyli jeśli zagramy na zapleczu ekstraklasy - zaznacza szkoleniowiec.