Sezon 2019/2020 w niemal wszystkich dyscyplinach dobiegł już końca. Niemal, bowiem piłkarze mają jeszcze na przełomie maja i czerwca wrócić na boiska. Przypomnijmy, że kilkanaście dni temu Radosław Witkowski, prezydent Radomia ogłosił, że radomskie kluby nie otrzymają wypłat stypendiów z miejskiej kasy w maju i czerwcu. Ta decyzja spowodowana jest epidemią koronawirusa, a w zasadzie kryzysem gospodarczym, który za tym idzie, a także zmniejszeniem wpływów do miejskiej kasy i potrzebą większego wsparcia radomskiego szpitala i pogotowia w trakcie trwania stanu epidemii. Powrót piłkarzy na boiska nie oznacza jednak, że dostaną oni stypendia w maju i czerwcu.
- Myślę, że to, że dla piłkarzy Radomiaka zabraknie stypendiów, to jest w tej chwili najmniejszy problem w Radomiu. Samorządu, jaki znaliśmy przez ostatnie kilkanaście lat, tak naprawdę już w tej chwili nie ma. To już nie jest samorząd, który może inspirować działania, który może bardzo hojną ręką rozdawać pieniądze. To już w tej chwili jest samorząd, który musi dbać tylko i wyłącznie o najbardziej podstawowe potrzeby. Oczywiście zrobimy wszystko, aby nie cofnąć się o te 30 lat. Natomiast dzisiaj kwestia finansowania sportu, choć dla nas ważna, to musi zejść na dalszy plan. Jeśli ktoś spodziewa się, że przez to, że piłkarze wrócą na ligowe boiska, to popłyną do nich miejskie pieniądze, to nie, nie popłyną. Najbliższe pieniądze, jeśli się uda ustalić szczegóły, popłyną we wrześniu - poinformował w rozmowie z Dariuszem Osiejem w programie "Punkt Widzenia" telewizji Dami Mateusz Tyczyński, dyrektor kancelarii prezydenta Radomia.
https://www.cozadzien.pl/sport/radomski-sport-zawodowy-na-zakrecie/64005
Jego zdaniem porozumienie pomiędzy zawodnikami a włodarzami klubów w sprawach obniżki wynagrodzeń jest niezbędne. Jeśli do takiego porozumienia nie dojdzie, to zawodnicy zwyczajnie mogą mieć problemy ze znalezieniem pracodawcy na kolejne rozgrywki.
- Jesteśmy w sytuacji absolutnie nadzwyczajnej. Wszyscy, łącznie ze sportowcami muszą mieć tego świadomość. Dzisiaj porozumienie pomiędzy klubami a zawodnikami jest absolutnie niezbędne. Te pensje muszą być niższe. Też dlatego, aby ci zawodnicy mieli w w przyszłym sezonie po prostu gdzie grać. Jeśli dziś zawodnicy wyegzekwują sto procent obecnych wynagrodzeń, to pewnie połowa ligi w przyszłym sezonie albo zagra juniorami, albo nie zagra wcale. I wtedy nie wiem, gdzie ci zawodnicy będą szukali zatrudnienia. Wierzę w rozsądek zawodników, w to, że widząc jaka jest sytuacja, ratując też swoje miejsca pracy na przyszły sezon, dojdą do porozumienia z klubami - dodaje Tyczyński.
Piłkarze Fortuna 1 Ligi, w tym zawodnicy Radomiaka, mają wrócić na boiska na przełomie maja i czerwca. Wtedy planowane jest wznowienie rozgrywek.
- Przed Radomiakiem gigantyczne wyzwanie. Jest w strefie barażowej jeśli chodzi o walkę o ekstraklasę i mocno trzeba trzymać kciuki, bo sport w najbliższych latach na pewno będziemy chcieli budować o te silne sportowe marki, które są w stanie zapełnić kończące się właśnie budować obiekty Radomskiego Centrum Sportu. Radomiak na pewno w tych planach ma bardzo ważne miejsce - zaznacza Mateusz Tyczyński.
Kolejne transze pieniędzy z miejskiej kasy kluby w Radomiu otrzymają dopiero od września. Nie będą to jednak takie środki jak do tej pory. Miasto zapowiada znaczne cięcia. Przypomnijmy, że dotychczas Radom wydawał rocznie na sport zawodowy ponad osiem milionów złotych. Wspomniany Radomiak otrzymywał miesięcznie ponad 220 tysięcy złotych. Była to największa kwota spośród wszystkich radomskich zespołów. Siatkarze Cerradu Enei Czarnych otrzymywali niemal 150 tysięcy, a koszykarze HydroTrucku około 130 tysięcy, a siatkarki Radomki niemal 90 tysięcy złotych (dane pochodzą z oficjalnej listy stypendystów).
- W pierwszym odruchu były poważne dyskusje czy w ogóle nas stać, aby utrzymywać system stypendialny dla sportowców. Robimy jednak wszystko, żeby go utrzymać. Przedstawimy niedługo radnym projekt nowej uchwały. Oczywiście będziemy go bardzo szeroko konsultować z Radą Sportu i środowiskiem sportowym. Wszyscy musimy zrozumieć, że obecnie mamy zupełnie inne okoliczności. To już nie jest czas, kiedy samorząd, nawet niezbyt bogaty, tak jak Radom, mógł sobie pozwolić na wydanie ponad ośmiu milionów złotych rocznie na sport zawodowy. Tych pieniędzy będzie teraz znacznie mniej. Myślimy, że jesteśmy w stanie utrzymać system stypendialny na poziomie około 50 procent dotychczasowych wydatków - poinformował w programie "Punkt Widzenia" telewizji Dami dyrektor kancelarii prezydenta Radomia
https://www.cozadzien.pl/sport/nizsze-ligi-pilkarskie-decyzja-do-11-maja/64135
Radomskie kluby bardzo mocno odczują zmniejszenie wsparcia z miasta, bowiem w dużej części ich budżety opierały się na miejskiej kasie.
- Trzeba sobie powiedzieć jasno, że miasta dziś nie stać na to, aby utrzymywać kluby w 70-80 procentach, tak jak miało to często miejsce do tej pory. Nie stać nas na to, aby wydawać osiem milionów złotych tylko na sport zawodowy. W sporcie dzieci i młodzieży są to kolejne miliony złotych, które wydawaliśmy i będziemy chcieli dalej wydawać na szkolenie dzieci. Moim zadaniem na przyszły rok, które sam sobie postawiłem, jest znalezienie takich pieniędzy w obrębie dostępnych środków na szeroko rozumiany sport, aby sport dzieci i młodzieży nie ucierpiał, lub ucierpiał jak najmniej - dodaje Tyczyński.
W ostatnich latach w składach radomskich drużyn wychowanków było jak na lekarstwo. Być może obecna sytuacja zmusi kluby do sięgania w większej skali po zawodników ze swoich szkółek lub ekip młodzieżowych.
- Ja myślę, że w ogóle sport się zmieni. Że te ogromne pieniądze, które w sporcie się przewalały, będą musiały być mniejsze, bo kryzys jest ogólnoświatowy i nie będzie on trwał miesiąca, dwóch czy trzech. Szkolenie młodzieży będzie bardzo ważne i o tym mówiliśmy wielokrotnie. Na rzeczywistość miało to różne przełożenie patrząc na składy radomskich zespołów ligowych. Natomiast myślę, że ci wychowankowie będą odgrywali znacznie ważniejszą rolę w najbliższych latach w sporcie również zawodowym. Dziś wygra ten, kto ma silniejsze podstawy, fundamenty. Dziś bardzo często milion złotych takich pewnych pieniędzy będzie znaczył dużo więcej niż dwa czy dwa i pół miliona przed kryzysem, który do nas idzie - zaznacza.
W Radomiu trwa budowa obiektów Radomskiego Centrum Sportu przy ulicy Struga. Niewykluczone, że hala będzie gotowa przed terminem, który przypada na styczeń 2021 roku. Prace na budowie trwają w najlepsze.
- Budowa Radomskiego Centrum Sportu nie jest zagrożona. Idzie ona bardzo mocno. Jesteśmy na takim etapie, że jej porzucenie byłoby absurdem. Świat po pandemii wcześniej czy później wróci do normy i te duże wydarzenia będą się odbywać i kibice wrócą na trybuny. Wtedy będziemy mieli nowoczesne i piękne obiekty, mam nadzieję, że wypełnione zadowolonymi radomianami i przyjezdnymi. Prace idą zgodnie z harmonogramem, przynajmniej jeśli chodzi o halę. Deklaracje wykonawcy są takie, że dotrzyma umowy i hala prawdopodobnie będzie gotowa wcześniej niż przewiduje to umowa - informuje Mateusz Tyczyński.
https://dami24.pl/punkt-widzenia/punkt-widzenia-mateusz-tyczynski/18111
