Radomiak mógł, a nawet powinien wygrać z Sandecją zdecydowanie wyżej. Tylko między 60 a 65 minutą radomianie stworzyli sobie cztery doskonałe sytuacje. Ostatecznie zwyciężyli 1:0, a autorem jedynego gola był Dawid Abramowicz.
- Jestem bardzo szczęśliwy. Chciałbym zadedykować tę pierwszą bramkę swojej córeczce, Róży. Czekała na to dość długo. Cieszę się, że w końcu udało się strzelić. Tak, skuteczność do poprawki. Sam mogłem się pokusić o drugą bramkę, ale może dobrze się stało, bo koledzy w szatni mówią, że bym zwariował delikatnie (śmiech). Może zostawmy kolejne zdobycze bramkowe na następne mecze - podkreślił boczny obrońca, który w każdym meczu zostawia na lewej stronie boiska wiele zdrowia.
- Cieszy przede wszystkim to, że przekłada się to na grę zespołu. Ja zawsze mówię, że jestem od noszenia fortepianiu, a inni zawodnicy od grania na nim. Oby to się przekładało, tak jak dziś, na korzystny wynik dla drużyny - powiedział Abramowicz.
Radomianie w starciu z ekipą z Nowego Sącza zaprezentowali się bardzo dobrze. W drużynie Sandecji nie brakuje piłkarzy z przeszłością ekstraklasową, ale nie miało to przełożenia na grę rywala.
https://www.cozadzien.pl/zdjecia/radomiak-radom-sandecja-nowy-sacz-zdjecia/58788
- Sandecja ma w swojej drużynie wielu zawodników z przeszłością ekstraklasową, wielu świetnych piłkarzy, którzy kiedyś prezentowali bardzo wysoki poziom. Wszystko weryfikuje jednak boisko. To kto gdzie kiedyś grał, czy był bardziej znaczącą postacią na wyższym szczeblu rozgrywkowym ma małe znaczenie. Dziś pokazaliśmy jako drużyna, że potrafimy wygrać z Sandecją i kolejne drużyny, które tutaj do nas przyjadą też powinny się nas obawiać - zauważył obrońca Radomiaka, który dodał też, że zieloni muszą podchodzić z taką samą determinacją do każdego rywala.
- Do każdego przeciwnika, nieważne czy gramy z drużyną z góry czy dołu tabeli, musimy wychodzić z taką samą determinacją jak dziś. Pokazaliśmy, że potrafimy wygrywać. Zagraliśmy na zero z tyłu, co bardzo cieszy i w końcu zdobyliśmy bramkę po stałym fragmencie gry, co w ostatnim okresie nam się nie zdarzało - zakończył Dawid Abramowicz.